Przygoda w Rivellon

Pucek

Myślę że jak najszybciej

Richard

Więc dalej wam się tak pali do Waterdeep... cóż po śniadaniu pokaże panom łajbę.

Gospodarz milknie i je posiłek

Pucek

niech tak będzie

Zaczynam jeść śniadanie

Athaair

Dlaczego zamilkłeś tak nagle gospodarzu? Czyżby coś Cię trapiło?

Richard

Cóż... Martwię się o moich wybawicieli. W prawdzie Malarytów pokonaliście, ale Drowy to coś strasznego. Chodzą legendy że wysoko postawieni arystokraci cywilizacji Drowów potrafią latać... nie wiem ile w tym prawdy lecz wiem jedno, Waterdeep to teraz niespokojne miejsce.

Athaair

Tacy już jesteśmy. Ciągnie nas do niebezpiecznych miejsc. Nie musisz się o nas martwić. Wychodziliśmy już z dużych niebezpieczeństw

Wracam do posiłku

Richard

Po około 40 minutach kończycie posiłek. Gospodarz prowadzi was do portu w mieścinie Llast. Krętymi uliczkami śmierdzącymi rybami trafiacie do nie dużego kutra. Gospodarz patrząc na łódź zamyśla się po czym odpowiada:

Oto moje maleństwo. Uważajcie na nie. Tu macie prowiant, do Waterdeep powinno starczyć.

Chłop wręcza Nevallowi duży kosz.

Żegnam się z chłopem i wskakuję na kuter.

Athaair

Dziękujemy za gościnę

Wchodzę na kuter

Pucek

Wchodzę na kuter

Rupik

Patrzę za siebie, następnie wchodzę na kuter

Richard

Podróż przebiega spokojnie poza paroma przypadkami choroby morskiej. Mimo, że później się przyzwyczajacie czujecie ulgę wpływając do portu Waterdeep. Cumując łódź zadziwia was ogrom miasta i ilość mieszkańców samej dzielnicy portowej. Wszyscy wykonują swoje czynności nie zwracając na was uwagi.

Ktoś z was był już w Waterdeep?

Athaair

Zwiedziłem większość świata, ale tu nie zawitałem

Pucek

Jestem tu pierwszy raz

Rupik

Widzę że tu wszyscy są pierwszy raz (uśmieszek)

Richard

Tak się składa, że byłem tu kiedyś jako straż przyboczna Nashera. Na początek proponuję skierować kroki do Karczmy Pod Czeluścią. Przy piwie zdecydujemy co dalej.